Menu główne
Plan był następujący: nocleg w Belgradzie a następnie na Węgrzech. W dogę ruszyliśmy ok. 16. Miało być szybko i sprawnie bo to tylko nieco ponad 600 km. Wybraliśmy drogę przez stolicę Czarnogóry Podgoricę. Niestety już na stronie sebskiej pojawiła się tak liczna liczba zakrętów pod kątem 180 stopni, że do Belgradu dotarliśmy około północy. Na szczęście zarezerwowany przez Booking apartament okazał się wspaniałym lokum w centrum starego miasta. Dwie sypialnie, kuchnia z pełnym wyposażeniem i zaopatrzeniem w kawę, cukier itp zmywarka, pralka, telewizor, WiFi, zaopatrzona w napoje lodówka, czyściutka łazienka z prysznicem i masą kosmetyków, prasowalnia. Wszędzie wysoki połysk. Miły i radosny gospodarz. Parking podziemny zamykany na noc. Na czas zwiedzania samochód został zaparkowany na wewnętrznym parkingu. Za całość 45 euro. Polecam ten adres: Black & White Apartments 4-
Ok. 15 ruszyliśmy na granicę pomiędzy Serbią i Węgrami. Nasz błąd polegał na tym, że to końcówka sezonu urlopowego i do tego sobota. Węgrzy na swoje terytorium wpuścili nas po 7 godzinach. Plany spania na Węgrzech wzięły w łeb. Trochę drzemki na parkingu, zmiany kierowców i ok. 15 w niedzielę, po pokonaniu 1022 km, byliśmy w domu. Ufff.... Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej :-